I wanna save your heart tonight – Rozdział 19
I wanna save your heart tonight – Rozdział 18
I wanna save your heart tonight – Rozdział 17
Leżałam z Malikiem na łóżku w jego pokoju wtulona w jego tors, uśmiechając się pod nosem jak jakaś idiotka. Byłam taka szczęśliwa. Nie spodziewałam się, że nasi przyjaciele tak dobrze przyjmą wiadomość, że ja i Zayn jesteśmy razem. Bałam się, że wybuchnie między nami jakaś awantura, ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca.
Pozostaje jednak kwestia, a mianowicie Harry. On jeszcze nic nie wie. Owszem jestem w tym momencie bardzo szczęśliwa, ale boję się też co zrobi Harold, gdy się dowie o nas, zwłaszcza po tym, co miało miejsce wczoraj w klubie. Wiem już do czego jest zdolny i boję się, że gdy się o wszystkim dowie wpadnie w szał i znowu zrobi komuś krzywdę.
Mimowolnie zadrżałam na tę myśl i jeszcze mocniej wtuliłam się w mojego chłopaka (cholera jak cudownie to brzmi). Zayn spojrzał na mnie z troską, a po chwili pocałował mnie w czubek głowy i wtulił we mnie policzek.
– W porządku? – spytał zakładając zbłąkany kosmyk moich włosów za ucho.
– Tak, po prostu.. po prostu myślałam o tym jak zareaguje Harry. – powiedziałam niepewnie.
Poczułam jak chłopak cały się spina, kiedy wymówiłam imię jego przyjaciela(?). Oh czy on naprawdę musi się zachowywać jak zazdrosny gówniarz? Harry nic już dla mnie nie znaczy, czy tak trudno mu to zrozumieć? Cóż, najwyraźniej tak.
– Nie chcę, żeby sytuacja z wczoraj się powtórzyła. – mruknęłam.
– Wiem. – wymamrotał.
Podniosłam się na łokciach, by móc spojrzeć mu w oczy. Przygryzłam wargę widząc smutek na jego twarzy. Nie chcę, żeby był smutny przeze mnie. Nie zniosę tego. Zawsze czuję się okropnie ze świadomością, że ktoś cierpi z mojego powodu.
Nachyliłam się nad nim i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Oczy chłopaka rozszerzyły się ze zdziwienia, jednak po chwili bardzo niepewnie odwzajemnił tą pieszczotę. Nie wiem czemu, ale zabolało. Naparłam na niego mocniej, wczepiając palce w jego włosy.
– Nie gniewaj się na mnie. – szepnęłam w jego usta.
– Nie gniewam się. – powiedział patrząc mi w oczy. – Po prostu.. sam nie wiem. – skrzywił się. – Przepraszam. – mruknął i wpił się w moje usta.
Uśmiechnęłam się poprzez pocałunek. Znowu całował mnie tak, jak to on ma mnie w zwyczaju. Słodko, ale namiętnie, delikatnie, ale też brutalnie, tak jak lubię. Objęłam go mocno za szyję przyciągając bardziej do siebie. Kiedy nasze klatki piersiowe spotkały się ze sobą, poczułam bijące od niego ciepło, które zawsze daje mi poczucie bezpieczeństwa.
Nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi, a następnie ktoś wszedł do pokoju. Naszych uszu doszedł odgłos gwałtownego wciągania powietrza. Natychmiast oderwałam się od ust Mulata i usiadłam obok niego, poprawiając włosy i koszulkę. W drzwiach stało zszokowany, wściekły, zarazem smutny Harry. Patrzył na naszą dwójkę oddychając szybko i zaciskając dłonie w pięści. Byłam pewna, że za moment się na nas rzuci, jednak zamiast tego on odwrócił się i bez słowa wyszedł, głośno trzaskając drzwiami. Po chwili na korytarzu rozległ się odgłos rozbijanego szkła. Zacisnęłam mocno powieki i przycisnęłam ręce do uszu.
– Chyba nasz problem sam się rozwiązał. – mruknął Zayn przyciągając mnie do siebie i przytulając z całej siły.
Cholera!
* * *
Kurwa to nie możliwe! Nie, nie, nie! To nie prawda! Oni nie są razem! Kurwa! To nie tak miało być! To my mieliśmy być razem! Kurwa mać!
Idąc korytarzem wściekły strąciłem stojący na stoliku wazon ze świeżymi kwiatami. Czułem jak złość całkowicie mnie pochłania, jednak nie mogłem pozwolić się jej poddać. Nie chcę zrobić nic głupiego. Nie mogę znowu wszystkiego spieprzyć.
Wszedłem do swojego pokoju mocno zatrzaskując drzwi, dając upust swojej frustracji. Oszalałym spojrzeniem omiotłem pomieszczenie, próbując wyrzucić z głowy obraz Any i Malika, całujących się na jego jego łóżku. Niestety efekt był odwrotny i w mojej głowie zaczęły pojawiać się gorsze obrazy, które sprawiały mi jeszcze większy ból.
Od jak dawna to trwa? Od kiedy ten kutas pieprzy moją dziewczynę? Pieprzony sukinsyn! Najpierw próbował wyrwać Sarę, ale że mu nie wyszło to wziął się za Anę! Kurwa!
Wściekły jak diabli zrzuciłem na podłogę wszystko co stało na półce. Wiedziałem, że robię ogromny hałas, ale miałem to gdzieś. Musiałem jakoś wyładować negatywne emocje. Nie chciałem wpaść do pokoju Malika i ponownie sprać go na kwaśne jabłko. Tak, wiem co się wczoraj wydarzyło. No może nie do końca, ale w głowie mam przebłyski wczorajszego wieczoru.
Podszedłem do leżącej na podłodze lampy, a następnie kopnąłem ją z całej siły. Lampa przeleciała przez cały pokój, by w końcu rozbić się z hukiem na ścianie. Kawałki szkła z żarówki opadły na podłogę tuż obok drzwi. Wpatrywałem się w nie, próbując uspokoić oddech.
W tym momencie do środka wszedł Louis. Chłopak zmierzył całe pomieszczenie przenikliwym spojrzeniem, aż w końcu zatrzymał się na mnie Patrząc w jego oczy nie wytrzymałem i zacząłem płakać. Cały mój gniew gdzieś zniknął i pozostał tylko smutek. Upadłem na podłogę chwytając się za głowę i zanosząc się głośnym płaczem.
– Stary..
– Wiedzieliście? – spytałem zachrypniętym głosem. – Wiedzieliście, że są razem? – gniew znowu powrócił.
– Dowiedzieliśmy się dzisiaj. – mruknął siadając obok mnie.
Przełknąłem ślinę czując jak w moim gardle pojawia się gula. Czułem się jak gówno. Oparłem się plecami o łóżko i podciągnąłem nogi pod brodę i oparłem łokcie o kolana, szlochając cicho.
– Harry..
– Ona już nigdy nie będzie moja. Zjebałem wszystko. Jestem do niczego. – burknąłem.
– Nie jesteś do niczego, ale fakt, zjebałeś po całości. – mruknął.
– Chciałem po prostu ją odzyskać, żeby było tak jak wcześniej. – szepnąłem.
– Wiem. – wymamrotał. – Słuchaj Harry, wiem że kochasz Anę i że jest dla ciebie ważna, ale Hazz.. powinieneś pozwolić jej być z Zayn’em. Ona naprawdę dużo wycierpiała. Rozumiem, że będzie ci ciężko, ale z czasem będzie lepiej, zobaczysz.
– Skąd możesz to wiedzieć. – wychrypiałem.
– Uwierz mi. – poklepał mnie po ramieniu.
Wziąłem głęboki, drżący wdech i bardzo powoli pokiwałem głową. Nie wiem czy dam radę, ale będę się starał. Kocham Anę i chcę, żeby była szczęśliwa. Boli mnie tylko to, że to szczęście daje jej Zayn, a nie ja.
* * *
Od progu powitał mnie głośny śmiech chłopców dobiegający z salonu. Niby wszystko w porządku, tylko że jeden z nich, nie należał do żadnego z One Direction. Zmarszczyłam brwi i niepewnie weszłam w głąb domu. Zatrzymałam się w progu i mój wzrok od razu przykuł nieznany mi chłopak albo raczej mężczyzna siedzący na kanapie obok Louis’a i Niall’a. Zayn i Liam gnietli się razem na niewielkim fotelu. Podeszłam bliżej i chrząknęłam znacząco, a wtedy cała banda spojrzała prosto na mnie.
– Hej Ana. – Louis uśmiechnął się do mnie ciepło. – Nie znasz mojego przyjaciela z Doncaster. – mruknął wskazując chłopaka. – Tak więc, Ana to jest James, James to jest Ana, nasza przyjaciółka i dziewczyna Zayn’a. – mówiąc to ostatnie poruszył zabawnie brwiami.
– Miło mi. – James wyciągnął do mnie dłoń, a ja uścisnęłam ją z wahaniem.
– Mnie również. – wydukałam i szybko schowałam rękę.
Nie wiem czemu, ale coś nie podobało mi się w tym kolesiu. Niby uśmiechał się życzliwie i tak dalej, ale w jego oczach widziałam jakiś złowrogi błysk. Cholera, może mam paranoje, albo co? Skoro Louis mu ufa i z tego co zdążyłam zauważyć to reszta też, no to chyba wszystko z nim w porządku.
– Gdzie jest Sara? – zwróciłam się do Tomlinsona.
– Powinna być w kuchni. – zmarszczył brwi. Co jest?
– Ok. – mruknęłam.
Dałam Zayn’owi szybkiego buziaka i ruszyłam na poszukiwania przyjaciółki. Tak jak mówił Tommo znalazłam ją w kuchni. Stała oparta o blat i przez otwarte drzwi niewidzącym spojrzeniem wpatrywała się w chłopców. Coś mnie zaniepokoiło w jej zachowaniu.Wyglądała jakby była przestraszona i tym razem na pewno nie mam zwidów. Znam ją bardzo dobrze, więc choćby chciała, to nic przede mną nie ukryje.
– Hej.. Wszystko w porządku? Jesteś strasznie blada. – powiedziałam cicho stając obok niej.
– Sama nie wiem. – jęknęła. – Coś mi się nie podoba w tym całym James’ie. Niby uśmiecha się przyjaźnie i zachowuje się grzecznie, ale.. – urwała. – Nie, to przyjaciel Louis’a, nie powinnam tak mówić. Może jestem przewrażliwiona.
– No to jest nas dwie, bo mi też coś się w tym gościu nie podoba. – burknęłam zakładając ręce na piersiach. Obejrzałam się przez ramię, jakbym bała się, że ktoś nas podsłuchuje. – Na pierwszy rzut oka wygląda normalnie, ale kiedy zobaczyłam jego oczy.. no nie wiem, po prostu coś jest nie tak, ale nie potrafię powiedzieć co.
Nagle ktoś objął mnie mocno od tyłu i pocałował w policzek. Od razu wiedziałam, że to Zayn. Jego dotyk i zapach perfum rozpoznałabym wszędzie. Odwróciłam się twarzą do niego i uśmiechnęłam się nieśmiało, wciąż mając w głowie obraz wyrazu oczu James’a.
– Ploteczki? – spytał ze śmiechem.
– Można tak powiedzieć. – mruknęła Sara siląc się na uśmiech.
– Co jest? – chłopak zmarszczył brwi.
Zerknęłam niepewnie na Sarę, a ona wzruszyła tylko ramionami. Wzięłam głęboki wdech i ponownie spojrzałam na Zayn’a, który patrzył na nas niespokojnie.
– Nie wydaje ci się, że z rym James’em jest coś nie tak? – spytałam cicho.
– Chyba nie.. Wygląda na normalnego gościa. – przechylił głowę. – Hej co jest?
– Sama nie wiem.. – szepnęłam wtulając się w niego.
– Jesteśmy przewrażliwione. – zaśmiała się Sara.
Malik uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie w czubek głowy. Chyba nawet się nie zorientował, że jej śmiech był nie szczery.
* * *
Kiedy drzwi od sypialni zamknęły się na mną, ściągnęłam z ramion szary sweterek i rzuciłam go na łóżko. Byłam cholernie zmęczona, mimo iż było jeszcze wcześnie. Pod jakimś dennym pretekstem wymknęłam się z salonu i przyszłam tutaj, z zamiarem wzięcia szybkiego prysznica, który być może mnie rozbudzi. Cóż, tak właściwie, to czułam się cholernie niekomfortowo w towarzystwie dawnego przyjaciela Louis’a.
Nie chcę o tym mówić mojemu chłopakowi, bo nie chcę go martwić. Poza tym, nie chcę, żeby przez to iż jestem przewrażliwiona całkowicie stracił kontakt ze swoimi dawnymi znajomymi.
Sięgnęłam do komody i wyciągnęłam z niej czyste dżinsy oraz podkoszulek Louis’a (uwielbiam je nosić). W tym momencie drzwi od sypialni otworzyły się, a następny zamknęły z cichym trzaskiem. Byłam pewna, że to mój chłopak wszedł, więc nawet się nie odwracałam, jednak zaniepokoił mnie odgłos ciężkich butów stukających po podłogę. Poczułam ciepłe dłonie na biodrach i usta na szyi, przez co na chwilę przestałam się nad tym zastanawiać. Kiedy poczułam drapiący zarost na policzku, zamarłam. Kurwa mać! Przecież Louis golił się dzisiaj rano!
Odskoczyłam gwałtownie do przodu, uderzając kolanami o drewnianą komodę. Bolało, ale to było nic w porównaniu z obrzydzeniem jakie w tej chwili czułam. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam stojącego przede mną James’a. Chłopak uśmiechał się chamsko i patrzył na mnie z pożądaniem. Miałam wrażenie, że za chwilę zwymiotuje.
– Co ty tu robisz? – spytałam bez tchu. Ten koleś mnie przeraża.
– Szukałem łazienki, ale szczęśliwym trafem znalazłem się tutaj. – uśmiechnął się łobuzersko, ukazując równe białe zęby.
– Że co? – wymamrotałam. Coś jest w jego osobie, sposobie bycia, co cholernie mnie onieśmiela.
– Oh maleńka, widzę jak na ciebie działam. Wiem, że ci się podobam i nie możesz mi się oprzeć. – wymruczał.
Nagle wpił się w moje usta, wpychając swój język do mojej buzi. Stałam jak sparaliżowana przez kilka sekund, jednak szybko otrzeźwiałam i odepchnęłam go od siebie, a następnie uderzyłam mocno w twarz. James zaśmiał się gardłowo i spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek.
– Jesteś przyjacielem Louis’a.. – szepnęłam. Miałam ochotę krzyczeć, ale nagle poczułam suchość w gardle i w ogóle ledwo mogłam wydusić głos z gardła.
Na dźwięk moich słów zaczął się śmiać, jakbym powiedziała niesamowicie śmieszny dowcip. Patrzyłam na niego zdezorientowana i oszołomiona tym co się przed chwilą stało. Dlaczego on to zrobił i o co u licha w tym wszystkim chodzi.
– Taa, przyjacielem. – wydusił wciąż chichocząc pod nosem. – Spokojnie maleńka, nikt się nie dowie. – mruknął łapiąc mnie w tali i całując w szyję.
– Zostaw mnie! – pisnęłam odpychając go od siebie.
Chciałam wbiec do łazienki i zamknąć się w niej na klucz, jednak ten psychol złapał mnie za włosy i pociągnął do tyłu, przez co uderzyłam całym ciałem o lustro, które znajdowało się za drzwiach szafy. Kilka odłamków wbiło mi się w skórę na ramionach. Poczułam pulsujący ostry ból w głowie, a po chwili lepka ciecz zaczęła kapać na podłogę. James złapał mnie mocno od tyłu i zakrył mi usta dłonią.
– Niegrzeczna z ciebie dziewczynka. – szepnął mi na ucho, a następnie przygryzł jego płatek.
Mimowolnie z mojego gardła wydobył się jęk, jednak to nie był jęk przyjemności, lecz strachu i bólu. Błagam, niech ktoś tu przyjdzie i mi pomoże!
Powoli rozluźnił uchwyt na mojej twarzy, a po chwili wziął swoją rękę. Łapałam spazmatycznie powietrze, mając wrażenie, że za moment stracę przytomność. Czułam jak krew z rany na głowie zaczyna płynąć obficiej. Łzy napłynęły mi do oczu, ale zacisnęłam zęby, by nie pozwolić im wypłynąć.
– Dlaczego robisz to wszystko? – wydusiłam drżącym głosem.
– Kiedy ona do mnie zadzwoniła, nie myślałem, że to będzie takie łatwe. – powiedział bardziej do siebie niż do mnie. Kim jest ONA?
– Dlaczego to robisz? – powtórzyłam. – Myślałam, że ty i Louis jesteście przyjaciółmi.
– O nie, nie, nie. Ja i pan idealny nigdy się nie przyjaźniliśmy. – wysyczał. Pan Idealny? – Tomlinson miał wszystko za nic. Wszyscy go wywyższali i uważali za jakieś jebane bóstwo! Nienawidzę go! Odebrał mi wszystko co należało do mnie! Dziewczynę, przyjaciół, sławę.. Przez niego moje życie było koszmarem! Nigdy mu tego nie daruję! Zemstę na nim planuję od dnia, w którym wyjechał z Doncaster, a ty mi w tym pomożesz.
Co? O co mu chodzi? Kiedy jedna z jego dłoni ześliznęła się na moją kobiecość, zrozumiałam. Nie, nie, nie! Nadepnęłam na jego stopę, przez co rozluźnił uścisk. Rzuciłam się do drzwi, jednak on był szybszy. Złapał mnie w talii i popchnął do tyłu. Uderzyłam o komodę, przy okazji zrzucając na podłogę wszystko co się na niej znajdowało. Nawet się nie zorientowałam, kiedy James znowu znalazł się obok mnie. Dostałam mocny cios w twarz, a po chwili następny.
– Nie próbuj mnie przechytrzyć, bo i tak nie wygrasz. – wysyczał.
Łzy z siłą wodospadu zaczęły spływać po moich rozgrzanych policzkach. Tak bardzo się bałam. Wiedziałam, że z nim jest coś mocno nie tak, ale zbagatelizowałam to ze względu na Louis’a i to był błąd. Teraz mogę się tylko modlić, by nie zrobił mi krzywdy, co oczywiście było niedorzeczne, bo on chciał mnie skrzywdzić.
James ponownie złapał mnie za włosy i rzucił mnie na łóżko. Miałam ochotę krzyczeć, jednak moje gardło odmawiało posłuszeństwa. Nie mogłam nic zrobić. Nagle chłopak zawisł nade mną i zaczął mnie mocno całować. Pod wpływem impulsu ugryzłam go w wargę. Oderwał się ode mnie i po raz kolejny dostałam w twarz, ale tym razem znacznie mocniej. Przed oczami zaczęły mi tańczyć mroczki.
Miałam wrażenie, że ze wszystkich stron otacza mnie ciemność. Mimo, że nic nie widziała, doskonale wiedziałam co się dzieje wokół mnie. Czułam, jak ten psychol jedną ręką przytrzymuje mi ręce nad głową, a drugą mnie dotyka. Miałam ochotę umrzeć. To było takie poniżające. Miałam wrażenie, jakby to była powtórka z tamtego dnia.. ale wtedy Louis mnie uratował.
Zamrugałam powiekami i wtedy mój wzrok się wyostrzył. James był zajęty całowaniem mnie i rozpinaniem moich oraz swoich spodni. Nie, to nie może tak być. Kiedy nagle mnie puścił wykorzystałam moment i kopnęłam go, jednak byłam tak słaba, że chyba nawet tego nie poczuł. Natomiast ja poczułam jego pięść na mojej twarzy. Wtedy z mojego gardła wydobył się krzyk.
Drzwi od sypialni otworzyły się z hukiem. Resztkami sił odwróciłam głowę i zobaczyłam go. Mojego anioła, mojego bohatera, mojego obrońcę.
– Louis..
_______________________________
Błagam nie zabijcie mnie za ten rozdział.
Kiedy rano planowałam ten rozdział miał wyglądać inaczej, ale ogólny plan i tak został zrealizowany.
W sumie mogę powiedzieć, że jestem zadowolona 😉
I wiecie co? Chyba mnie pojebało, bo ostatnio udało mi się wymodzić prolog na nowego bloga ;D http://but-everything-you-do-is-magic.blogspot.com/. Później będę narzekać, że nie ma
Pozdrawiam was serdecznie ;*
@Twinkleineye
I wanna save your heart tonight – Rozdział 16
Tak bardzo chciałam, żeby ten jeden wieczór był taki jak powinien. Wszystko szło tak dobrze, jeszcze trochę i pewnie w dobrych humorach wrócilibyśmy do domu. Co poszło nie tak? Miałam nadzieję, że w końcu będziemy mogli z Zayn’em powiedzieć naszym przyjaciołom o tym, że jesteśmy razem. Dlaczego Harry to wszystko zepsuł? Dlaczego po prostu nie zostawi mnie w spokoju, tylko wciąż musi się za mną uganiać jak jakiś szczeniak? Dlaczego w moje urodziny? W urodziny, które miały być idealne.
Teraz wszyscy znajdowaliśmy się w szpitalu. Całą naszą trójką od razu zajęli się lekarze i oczywiście każde z nas siedziało w innym pomieszczeniu. Chłopcy wciąż byli nabuzowani, a w szpitalu nie potrzebowali burdy, więc musieli rozdzielić tych dwóch idiotów.
Siedziałam na kozetce bacznie obserwując lekarza, który stał naprzeciwko mnie bazgroląc coś w jakichś papierkach. Czułam jak w mojej głowie wciąż szumi alkohol i oprócz tego było mi cholernie nie dobrze. W głowie wciąż miałam obraz wydarzeń z przed jakiejś godziny.
Kiedy trafiłam na obserwacje, lekarz obawiał się, że mój nos może być włamany, jednak po zrobieniu jakiegoś badania okazało się, że jednak wszystko jest w porządku. W duchu cieszyłam się, że mój nos nie jest złamany. Przyznam, że po tym jak oberwałam z łokcia od Harry’ego, trochę się bałam widząc krew i czując potworny ból, ale na szczęście mój strach był irracjonalny.
Doktor Brown przeprowadził również kilka badań, aby upewnić się, czy przez przypadek nie ucierpiał mój wzrok, ale na szczęście i z moimi oczami było wszystko w porządku. Owszem wciąż odczuwałam niezły ból głowy i nosa, jednak po tym jak otrzymałam dawkę leków, powoli przestawałam czuć cokolwiek.
Po około godzinie byłam doktor Brown mnie wypuścił życząc dobrej nocy i powrotu do zdrowia. Uśmiechnęłam się do niego nerwowo i na miękkich nogach szybko opuściłam niewielką salkę.
– Wszystko w porządku? – od razu doskoczyła do mnie moja przyjaciółka.
– Tak. – powiedziałam cicho. Rudowłosa przyjrzała się podejrzliwie plastrowi, który znajdował się na moim nosie. – Naprawdę wszystko dobrze. Doktor Brown myślał, że mam złamany nos, ale wszystko jest ok. – mruknęłam z większym przekonaniem.
– Niech ci będzie. – burknęła łapiąc mnie za ręce i podprowadzając do krzesełek, na których siedzieli nasi przyjaciele.
– Gdzie.. – urwałam przygryzając wargę.
– Lekarze ich jeszcze trzymają. Nie wiem czy zauważyłaś, ale wyglądali okropnie. – powiedziała Sara. – Louis jest z Harry’m. Styles jest zalany i strasznie się rzucał, przeklinał, jak to on, przez co lekarz nie dawał sobie z nim rady.
Mruknęłam coś pod nosem na odczepnego. Tak naprawdę miałam gdzieś Harolda. Dla mnie liczył się teraz tylko Zayn. Chcę zobaczyć czy wszystko z nim w porządku i muszę z nim porozmawiać. Teraz. Bez świadków. Mimo iż jestem wykończona i chcę aby ten dzień w końcu dobiegł końca. Nie wytrzymam do jutra.
– Muszę pogadać z Zayn’em. Podziękować mu. – wymamrotałam pocierając ramię. – Zaraz wrócę. – spojrzałam na Niall’a, który uśmiechnął się do mnie z troską.
Wszyscy przytaknęli przyglądając mi się, jakby wyrosła mi druga głowa. Czy to naprawdę takie dziwne, że chce pogadać z przyjacielem, który w pewnym sensie mnie uratował? Z kim ja muszę pracować?
Oddaliłam się szybko, przy tym prawie wywracając się na wysokich obcasach. Stojąc przed drzwiami pomieszczenia, w którym znajdował się Zayn zaczęłam się denerwować. Dlaczego właściwie chce z nim gadać? Powinnam być na niego wściekła za to, że pobił się z Harry’m. To było niepoważne. Owszem ciesze się, że odciągnął ode mnie Stylesa, ale to nie zmienia faktu, że zachował się jak gówniarz.
Ostrożnie zapukałam do drzwi i powoli weszłam do środka. Moim oczom ukazał się Zayn, a obok niego stał starszy mężczyzna w fartuchu. Szybko odwróciłam wzrok widząc jak lekarz zaszywa rozcięcie nad brwią Mulata. Nie znoszę widoku krwi.
– Hej. – odezwał się cicho chłopak.
– Cześć. – szepnęłam zmuszając się, by na niego spojrzeć.
Brunet nie spuszczał ze mnie wzroku. Jego spojrzenie było poważne, ale przepełnione jakimś silnym uczuciem, którego nie potrafiłam zidentyfikować. Jego twarz wykrzywiał grymas za każdym razem, gdy mężczyzna oczyszczał ranę i gdy zaszywał jego rozcięty łuk brwiowy.
Na miękkich nogach podeszłam bliżej niego. Kiedy po pomieszczeniu rozniosło się echo moich obcasów starszy mężczyzna spojrzał na mnie przelotnie i po chwili odwrócił się z powrotem do Malika.
– Gotowe. – odezwał się po kilku minutach ciszy. – Za około trzy tygodnie będziesz musiał przyjść na zdjęcie szwów. W tym czasie wszystko powinno już być w porządku. – lekarz uśmiechnął się ciepło. – Zostawię was teraz samych. Muszę uzupełnić wszystkie papiery. Za chwilę wrócę, wtedy będziesz mógł wrócić do domu. – powiedział do Zayn’a i już go nie było.
Wetknęłam za ucho zbłąkany kosmyk włosów i spuściłam głowę, przez co włosy znowu opadły na moją twarz. Nie wiedziałam co mam zrobić, jak się zachowywać.
– Ana. – cichy, zdenerwowany, pełen troski głos chłopaka dotarł głęboko do mojego ciała.
Bez słowa podeszłam do niej i stanęłam między jego nogami. Zarzuciłam mu ręce na szyję i wtuliłam się w niego, starając się zapanować nad targającymi mną emocjami. Mulat wtulił nos w moją szyję zaciągając się mocno, jakby chciał zapamiętać mój zapach. Zacisnęłam mocno powieki, czując napływające do oczy słone krople.
– Dlaczego to zrobiłeś? – szepnęłam nie odsuwając się od niego. Nie chciałam patrzeć na jego piękną twarz, która teraz była cała posiniaczona i opuchnięta.
– Miałem tak stać i czekać, aż w końcu zrobi ci krzywdę? – spytał ostro. – A może nie chciałaś, żeby ktoś go od ciebie odciągał. – bardziej stwierdził niż zapytał.
Poczułam jak się spina czekając na moją odpowiedź. Jak on może tak myśleć? Kiedy wreszcie dotrze do jego łba, że to z nim chcę być i że Harry się już dla mnie nie liczy, przynajmniej nie tak jak kiedyś.
– Nie mów tak. Nie chciałam tego. – wymamrotałam, a kilka łez spłynęło po moim policzku. – Po raz pierwszy odkąd poznałam Harry’ego naprawdę się go bałam. Bałam się, że nikt mi nie pomoże i że on zrobi mi krzywdę. Wiem, że po pijaku byłby do tego zdolny. Chodzi mi o to, że.. nie musiałeś go bić. Cieszę się, że go wtedy ode mnie oderwałeś, ale spójrz jak teraz wyglądasz. – mruknęłam.
Odsunęłam się od niego i opuszkami palców dotknęłam ogromnego fioletowego siniaka na jego szczęce. Chłopak skrzywił się i mocniej zacisnął dłonie na moich biodrach.
– Przepraszam. Po prostu.. kiedy zobaczyłem jak on cię całuje.. poczułem się tak cholernie zazdrosny.. nie wiem co we mnie wstąpiło. – szepnął patrząc mi prosto w oczy.
Zamknęłam oczy, czując jak pod powiekami zbiera się coraz więcej łez, jednak nie mogłam ich powstrzymać. Z siłą wodospadu zaczęły spływać po moich chłodnych już policzkach. Zayn położył prawą dłoń na moim policzku i kciukiem zaczął wycierać maleńkie kropelki, których z każdą sekundą było coraz więcej.
– Nie płacz, proszę. – jęknął przyciągając mnie do siebie i przytulając mocno.
Biorę drżący wdech próbując się uspokoić. Nie płacz do cholery, bądź twarda, przynajmniej teraz.
– Nie pozwolę, żeby ktoś znowu cię skrzywdził. – szepnął z twarzą schowaną w mojej szyi.
– Wiem. – mruknęłam słabym głosem. – A jeśli ktoś skrzywdzi ciebie? Zayn musisz mi obiecać, że to co się dzisiaj stało, już się nie powtórzy. – powiedziałam wplatając palce w jego włosy i odchylając jego głowę, by spojrzeć mu w oczy. – Nawet nie wiesz, jak bardzo cierpiałam widząc, jak ty i Harry się bijecie. A najgorsza jest świadomość, że to moja wina. Proszę, obiecaj mi że to się nie powtórzy. Proszę.
– Obiecuję. – szepnął po chwili ciszy.
Na mojej twarzy zakwitł delikatny uśmiech. Nachyliłam się nad nim i po chwili złożyłam na jego ustach czuły pocałunek, który po chwili zamienił się w bardziej namiętny i zachłanny. Chłopak jęknął cicho z bólu, gdy przygryzłam jego dolną wargę, zapominając że jest ona rozcięta i lekko spuchnięta.
– Przepraszam. – mruknęłam w jego usta, ponownie go całując.
Nagle drzwi od sali otworzyły się i po pomieszczeniu rozniosło się echo kroków. Przestraszona natychmiast oderwałam się od chłopaka, jednak od wciąż trzymał mnie w talii, tym samym uniemożliwiając mi odsunięcie się od niego. Odwróciłam gwałtownie głowę i zauważyłam stojącego w drzwiach Niall’a. Blondynek uśmiechnął się do nas przyjaźnie, co bardzo mnie zaskoczyło.
– Wiedziałem. – mruknął pod nosem. Chciałam coś powiedzieć, jednak chłopak podniósł ręce w geście obronnym. – Nie musicie mi się tłumaczyć. Jak będziecie chcieli to powiecie nam wszystkim. W każdym razie, ja nie pisnę słówkiem. – uśmiechnął się szerzej. Spojrzałam zaskoczona na Zayn’a, a on wzruszył ramionami równie zaskoczony co jak. – A właśnie. Jeśli nie chcecie jeszcze nic mówić, to radziłbym wam się od siebie odsunąć, bo za chwilę zjawi się tu reszta.
To odpowiedni moment, żeby oznajmiać naszym przyjaciołom iż jesteśmy razem? Może powinniśmy jeszcze poczekać. Chyba nie czuję się jeszcze gotowa, by to zrobić. A może Zayn właśnie tego ode mnie oczekuje? Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że przygląda mi się wyczekujące. On chce, żebym to ja podjęła decyzję. Cholera. Nie chcę go ranić, ale.. potrzebuję jeszcze trochę czasu.
Położyłam dłonie na jego i delikatnie odsunęłam je od mojego ciała. Nie wiem, może mi się tylko wydawało, ale chyba zobaczyłam w jego oczach błysk bólu. Odsunęłam się od niego i objęłam się ramionami, czując nagle jak robi mi się zimno.
W tym momencie usłyszeliśmy ciche pukanie do drzwi, a po chwili do sali weszła Sara z Lou oraz Danielle z Liam’em. Uśmiechnęłam się do nich lekko, bo tylko na tyle było mnie teraz stać.
– Co z Harry’m? – spytałam cicho.
– Podbite oko, rozcięty łuk brwiowy, rozcięta warga, złamany nos, no i mnóstwo siniaków. – powiedział Louis wzruszając ramionami, jakby to go mało obchodziło. – Zasłużył na to. – dodał widząc moją minę.
Zarumieniłam się delikatnie na jego słowa i niepewnie skinęłam głową. Zasłużył? To co zrobił było.. chamskie, niegrzeczne i po prostu obrzydliwe, ale nie wiem czy to był powód, aby łamać mu nos. Wiem, powinnam być cholernie wściekła i jestem to oczywiste. ale muszę myśleć trzeźwo, a nie kierować się emocjami, które akurat w tym momencie mną targają.
– A z tobą w porządku? – Liam zwrócił się do Zayn’a.
– Mogło być gorzej. – mruknął Mulat wpatrując się w podłogę.
Miałam ochotę się rozpłakać, wrzeszczeć, bić, gryźć i nie wiem co jeszcze. Naprawdę go zraniłam. Poczuł się urażony, kiedy się od niego odsunęłam, tym samym mówiąc, że nie chcę mówić naszym przyjaciołom o nas. Zerknęłam na Niall’a, który przyglądał mi się smutnym wzrokiem, przez co poczułam się jeszcze gorzej.
– Dobry wieczór. – do sali wszedł lekarz, który wcześniej zajmował się Zayn’em. – Wszyscy skinęli mu grzecznie, jednocześnie uśmiechając się pod nosem. – Uzupełniłem już wszystkie dokumenty, tak więc myślę, że będzie mógł pan już wrócić do domu. Tak jak mówiłem wcześniej, będzie musiał pan przyjść ponownie za około trzy tygodnie na zdjęcie szwów. – mężczyzna uśmiechnął się do Zayn’a, ale on chyba tego nawet nie zauważył, gdyż wciąż intensywnie wpatrywał się w podłogę. – Byłbym również wdzięczny, gdyby panowie zabrali swojego przyjaciela, pana.. – spojrzał na papiery. -.. Harry’ego Stylesa. Doktor Moon zajęła się już jego obrażeniami i chłopak także może już wrócić do domu.
– Oczywiście. – powiedział Liam. – Dziękujemy.
– Dobrej nocy. – powiedział mężczyzna i szybko wyszedł z sali, wciąż przeglądając jakieś papiery.
– Mam nadzieję, że Hazz już się uspokoił. Nie mam zbytnio ochoty znowu się z nim użerać. – burknął zmęczony Louis.
Wszyscy skierowali się do drzwi, chcąc jak najszybciej wrócić do domu. Kiedy Zayn przechodził obok mnie, nawet na mnie nie spojrzał. Zabolało, ale chyba zasłużyłam sobie na to. Pod wpływem jakiegoś impulsu pisnęłam na całe gardło.
– Czekajcie! – ledwo rozpoznawałam własny głos. Wszyscy, jak jeden mąż spojrzeli na mnie zaskoczeni, ale też zaciekawieni. Stałam jak idiotka na środku sali nie wiedząc co dalej.
– Co się stało? – spytała z troską Sara.
– Ja.. – urwałam nie wiedząc co powiedzieć. Spojrzałam na Malika, który również patrzył na mnie zdziwiony. Kiedy otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, on ledwo zauważalnie pokręcił głową. Czułam się zagubiona. – Nie ważne. – wydukałam spuszczając głowę.
Moi przyjaciele najwyraźniej uznali, że jestem zmęczona dzisiejszymi wydarzeniami, bo mruknęli coś pod nosem i wyszli na korytarz. Gdy wciąż stałam jak słup soli, obok mnie zmaterializował się Nialler. Chłopak objął mnie ramieniem i pociągnął w stronę drzwi.
– Nie zamartwiaj się tak. – szepnął mi na ucho.
Nie zamartwiaj się. Łatwo mu powiedzieć.
Leżałam na łóżku w swoim pokoju w zupełnych ciemnościach. Nie mogłam zasnąć. W głowie wciąż miałam obraz wydarzeń z dzisiejszego wieczoru. Tych przyjemnych, ale jednak głównie były to te złe. Najgorszy był obraz bólu widocznego w oczach Zayn’a, kiedy się od niego odsunęłam. Nie chciałam, żeby to wszystko tak wyszło, ale teraz już jest za późno, żeby to zmienić.
Wpatrywałam się w sufit, co jakiś czas zamykałam oczy, czując zbierające się pod powiekami łzy. Dlaczego spanikowałam? Czemu nie potrafiłam wydusić z siebie słowa i powiedzieć o wszystkim, albo po prostu mogłam rzucić się Malikowi w ramiona i pocałować go. Łzy z siłą wodospadu zaczęły wypływać z moich oczu i spływać po chłodnych już policzkach.
Przytuliłam do siebie poduszkę i zaczęłam cicho szlochać. Dlaczego jestem takim tchórzem? Nie daruję sobie tego, co się dzisiaj.. co się wczoraj wydarzyło. A jeśli Zayn nie będzie chciał już ze mną rozmawiać? Na tę myśl zaczęłam płakać jeszcze bardziej. To by mnie chyba zabiło. Nie potrafię już bez niego funkcjonować.
Nie wiem jak długo tak leżałam, mocząc poduszkę. W końcu trochę się uspokoiłam, jednak wciąż nie mogłam zasnąć, mimo iż byłam potwornie zmęczona całym dniem. Usiadłam na łóżku przecierając twarz dłońmi. Kręciło mi się w głowie, a do tego bardzo chciało mi się pić.
Zerknęłam na zegarek stojący na stoliku nocnym. Piętnaście minut po trzeciej. Nie ma co, teraz już nie zasnę. Z głośnym westchnieniem zsunęłam nogi na zimną podłogę i po chwili chwiejnym krokiem skierowałam się do kuchni.
Nalałam do szklanki trochę wody, oparłam się o blat i pociągnęłam z niej spory łyk. Przez chwilę wsłuchiwałam się w dźwięk uderzających o szyby kropel deszczu. Nienawidzę tej zmiennej pogody w Londynie. Od niechcenia zerknęłam w stronę okna i pisnęłam przerażona, widząc na zewnątrz jakąś zakapturzoną postać. Szklanka wyśliznęła się z mojej dłoni i z hałasem rozbiła się na podłodze.
Odskoczyłam na bok i zamrugałam kilkakrotnie. Kiedy ponownie spojrzałam na okno, na zewnątrz nikogo nie było. Oh Ana, jesteś zmęczona i masz zwidy.
W tym momencie rozległo się głośne pukanie do drzwi. Podskoczyłam przestraszona, a serce podeszło mi do gardła. Cholera jasna, nie miałam żadnych zwidów. Ktoś naprawdę jest na zewnątrz.
Na miękkich nogach podeszłam do drzwi. Stałam przez chwilę w milczeniu, z nadzieją że osoba która przed chwilą dobijała się do drzwi, pójdzie sobie, jednak już po chwili ponownie rozległo się pukanie.
– Ana! – moich uszu doszedł cholernie znajomy głos.
Szybko przekręciłam klucz i z rozmachem otworzyłam drzwi, za którymi stał przemoczony i dygoczący z zimna Zayn. Chłopak wyglądał na zagubionego i smutnego.
– Zayn? – szepnęłam drżącym głosem. – Co ty tu robisz o tej godzinie?
– Nie mogłem spać. – mruknął nonszalancko wzruszając ramionami. – Przepraszam ja..
Bez słowa złapałam go za rękę i wciągnęłam do środka, a po chwili wtuliłam się w jego tors, po raz kolejny dzisiaj wybuchając płaczem. Nie chciałam znowu przy nim płakać, ale to było silniejsze ode mnie. Mulat bez wahania oplótł mnie ramionami przyciągając mocniej do siebie, jednocześnie chowając nos w moich włosach.
– Nie płacz. – szepnął. – Nigdy nie wiem jak mam się wtedy zachować. – mruknął cicho.
– Przepraszam. – wymamrotałam. – Przepraszam za wszystko. Za to, że jestem takim tchórzem. Za to, że ciągle cię ranię. Jestem do niczego. Cały czas się staram, ale nic mi z tego nie wychodzi. Przepraszam..
Mogłabym tak przepraszać w nieskończoność, ale Zayn chwycił moją twarz w dłonie i z mocą wpił się w moje usta, skutecznie uniemożliwiając mi dalsze mówienie. Od razu odwzajemniłam tą pieszczotę. Tak bardzo go w tym momencie potrzebowałam.
– Nie jesteś do niczego. – mruknął w moje usta. – Nigdy więcej nie waż mi się tak mówić, rozumiesz? – skinęłam lekko głową. – Nie jesteś też tchórzem. Nie jesteś po prostu gotowa, nie przeszkadza mi to.Nie chcę cię do niczego zmuszać. Poza tym.. lubię te nasze potajemne spotkania. – zaśmiał się.
– Już nie takie potajemne. – burknęłam nawiązując do Niallera, który nas dzisiaj przyłapał. – Skąd on wiedział? – zaczęłam się zastanawiać na głos.
-Nie mam pojęcia. – odparł chłopak gładząc mnie po włosach. – Ale jedno jest pewnie. Niall nikomu nic nie wygada.
– Wiem.- uśmiechnęłam się delikatnie. – Cieszę się, że tu przyszedłeś. – szepnęłam i pocałowałam go w kącik ust.
– Ja też. – mruknął uśmiechając się łobuzersko.
– Jesteś pewna, że chcesz im powiedzieć? Przecież wczoraj powiedziałem ci, że nie musimy im jeszcze mówić. – odezwał się Zayn, splatając nasze palce, kiedy zbliżaliśmy się do domu zespołu.
– Wiem, ale chcę to zrobić. Jeżeli mają się na mas wkurzyć, to chcę mieć to już za sobą. Nie chcę się już ukrywać. – mruknęłam.
– A prasa? – spytał cicho.
Zamyśliłam się na chwilę. Jeśli świat obiegnie wiadomość, że ja i Zayn jesteśmy parą, będzie mega afera. Już wyobrażam sobie te rozmaite, obraźliwe wiadomości od fanek chłopców. To samo było, gdy zaczęłam spotykać się z Harry’m.
– Wiem z czym się to wiąże. Już raz to przerabiałam. – szepnęłam.
Zayn skrzywił się, doskonale wiedząc do czego piję. Wiem, że on wciąż jest zazdrosny o Harry’ego i to się raczej szybko nie zmieni. Tak samo jak to, że ja jestem zazdrosna o tą blond zdzirę, która nawiasem mówiąc znowu zaczęła do niego pisać. Czy ona naprawdę nie może dać już sobie siana?
– Po prostu to zróbmy i nie myślmy o tym co będzie później. Nie chcę się zamartwiać na zapas. – powiedziałam chcąc odwrócić jego uwagę od Harry’ego.
– Jak chcesz. – uśmiechnął się półgębkiem.
Dopiero kiedy przekroczyliśmy próg domu chłopców zaczęłam się na serio bać. Co jeśli oni naprawdę się na nas wściekną? Cóż, Sara na pewno się na mnie wkurzy. Znamy się od dziecka i zawsze wszystko sobie mówiłyśmy, więc pewnie poczuje się urażona, że nic jej nie powiedziałam. Ale właściwie jak się nad tym głębiej zastanowić, to mogła się czegoś domyśleć. Na sto procent widziała, że ja i Zayn ostatnimi czasy zbliżyliśmy się do siebie, że często pytałam o niego czy o Perrie, kiedy po raz pierwszy się tu pojawiła. Sara jest jedyną osobą na świecie, która za mnie wręcz na wylot. Na serio się dziwię, że nic nie zauważyła.
– Zayn!? – z salonu doszedł nas krzyk Liam’a.
Zerknęłam na Mulata unosząc brew, a on tylko wzruszył ramionami. No jasne, zniknął gdzieś o trzeciej. Wiadome było, że będą się o niego martwić. Ach Malik, Malik.
Złapałam mocniej jego dłoń i razem weszliśmy do salonu, gdzie siedzieli wszyscy, z wyjątkiem Harry’ego. Nie dziwię się, że nie chciał się pokazywać. W sumie ciekawe czy pamięta coś z wczorajszej imprezy.
– Cześć. – powiedziałam cicho.
Wszyscy patrzyli na nas jak na jakichś kosmitów. Spojrzałam na Niallera, który stał w progu kuchni, wciąż brany w piżamę i z potarganymi włosami. W ręce trzymał ogromną kanapkę. Blondynek uśmiechnął się do mnie szeroko i puścił mi oczko. Wiedziałam, że jeśli inni się odwrócą, on będzie po naszej stronie.
– Co jest grane? – spytał Louis. – My o czymś nie wiemy? – mruknął wskazując na nasze splecione dłonie.
Powoli skinęłam głową, próbując wybadać nastroje wszystkich (oczywiście z wyjątkiem Horana, bo on ciąż szczerzył się jak idiota).
– Jesteście razem? – pisnęła Sara.
– Już od jakiegoś czasu. – powiedział Zayn niepewnie.
– Ty mała, wredna, fanko Ed’a, dlaczego ja się tego dowiaduję dopiero teraz!? – krzyknęła rudowłosa zrywając się na równe nogi. Serce zabiło mi mocniej. Już po chwili stała naprzeciwko mnie. – Musimy chyba pogadać. – mruknęła.
Złapała mnie za rękę i bez słowa zaciągnęła mnie do kuchni popychając Niall’a w głąb salonu. Kiedy znalazłyśmy się w niewielkim pomieszczeniu zamknęła szczelnie drzwi i odwróciła się twarzą do mnie.
– Jak długo? – spytała poważnym głosem.
– Kilka tygodni. – szepnęłam. Nie potrafiłam nic wyczytać z wyrazu jej twarzy.
– Powinnam być na ciebie cholernie wściekła. Powinnam cię sprać na kwaśne jabłko, ale nie zrobię tego, bo tak strasznie się cieszę! – pisnęła nagle.
– Naprawdę? – zdziwiłam się.
– Oczywiście, że tak ty głupku! – krzyknęła i przytuliła mnie z całej siły. Mimowolnie zaczęłam się śmiać, a ona razem ze mną. – Jeśli ty jesteś szczęśliwa, to ja też. Chociaż trochę mi przykro, że dopiero teraz się tego dowiaduję.
– Przepraszam. Bałam się. Poza tym, nie wiedziałam czy to wszystko wypali, ale.. jest cudownie. – szepnęłam czując jak łzy szczęścia napływają mi do oczu. – I wiesz co? Ja.. chyba go kocham. – powiedziałam cicho.
– Powiedziałaś mu to? – spytała, a ja momentalnie pokręciłam głową. – Musisz mu powiedzieć.
– Wiem, ale jeszcze nie teraz. – mruknęłam.
Sara jeszcze raz uścisnęła mnie mocno i wróciłyśmy do salonu,, gdzie chłopcy w najlepsze grali na Xboxie, przekrzykując się wzajemnie. Ci to nie mają żadnych problemów. Zachowywali się tak, jakby nic się nie zmieniło.
– Hej! Co z wami!? – krzyknęła Sara. Wszyscy spojrzeli na nią marszcząc brwi, ja również. – Myślałam, że mu wlejecie albo zrobicie jakieś kazanie! – moje oczy rozszerzyły się dwukrotnie. – A tak serio to mieliśmy zjeść śniadanie! – powiedziała robiąc taką minę, jakby to było oczywiste. – Liam miał zrobić naleśniki i usmażyć bekon!
Pięć par oczu skierowało się na chłopaka, który w tym momencie zrobił się czerwony jak burak. Po chwili zerwał się na równe nogi i skierował się do kuchni, a my zaczęliśmy się głośno z niego śmiać.
Nagle Zayn złapał mnie za rękę i posadził na swoich kolanach, przytulając mocno do siebie. Wszyscy patrzyli na nas uśmiechając się wesoło. Nie tego się spodziewałam, ale przyznam że to miło iż akceptują nasz związek. Przygryzłam wargę czując jak na moje policzki wkradają się rumieńce. Zawstydzona schowałam twarz w szyi mojego chłopaka.
– Aww patrzcie jak się słodko rumieni! – krzyknął Tommo.
– Spadaj Tomlinson! – burknęłam pokazując mu język.
Chłopak zaśmiał się głośno, a reszta razem z nim. Próbowałam zachować powagę, jednak śmiech tych idiotów był zaraźliwy.
____________________
Dziś moje urodziny, więc to taki prezent dla was ode mnie 😉
Dziwny, krótki i chyba trochę za słodki, ale co tam.
Obiecuję, że w następnym coś się będzie działo, ale to raczej nie będzie już takie słodkie.
Mam do was pytanie. Chcecie abym dalej pisała na http://moja-wlasna-chora-bajka.blogspot.com/? Nie wiem czy mam zakończyć tego bloga.
Cóż..
Pozdrawiam i miłej nocy 😉
@Twinkleineye